sobota, 22 marca 2014

Nerwowy dzień...

Hejka! Dzień ledwo się zaczął, a ja już go mam dosyć... W ogóle sie nie wyspałam, o chwile ktoś przychodził i mnie denerwował od samego rana. Wszystko dzisiaj na mojej głowie. Czasem czuję się jak jakiś kopciuszek... Wkurza mnie to. 

Wczoraj nie pisałam, bo nie miałam kiedy. 
Rano wstałam wykapałam się, troche ogarnęłam i pojechełam na targ. Przyznam szczerze, że miałam bardzo dobry humor. Na targ poszłam z Alą. Kupiłam sobie czarne leginsy, dżinsy, bluzkę , szalik i takie tam skrpetki i majtki :P Później poszłyśmy na miasto. Spotkałyśmy mamę. Oczywiście głupie teksty waliła. Stwierdziła, że musi ze mną poważnie pogadać. Nawet nie chce mi się myśleć co może chcieć ode mnie. Pewnie bedzie mówić mi jakieś smuty, no ale... Na szczęście Klaudia mi zadzwoniła, że jest z ciocią i babcią w mieście, więc sobie poszłam do nich. Chwile pochodziłyśmy i wróciłyśmy do domu. Pogoda była rewelacyjna. Po powrocie od razu wskoczyłam do wanny. Gdy się wykąpałam to pojehałam do biblioteki. Jest tam taka spoko babka, że pół godziny z Nią gadałam. Tyle co wróciłam do domu to już Konrad przyjechał po mnie. Pomogłam Mu na powórku. Szlifowałam krzesła ogordowe, a on je dokręcał. Poźniej poszliśmy na obiadek. Był bardzo pyszny :) Jak się najedliśmy to Konrad musiał jechać po Jego tatę, a ja z Moniką zrobiłysmy sobie herbatkę i rozłożyłyśmy się na łożku. Zajmuje się takimi rożnymi rzeczami ręcznie robionymi i pomagałam Jej wycinać kwiatki. Trochę się odstresowałam przy tym. Tak o to sposobem zrobiła się 18 i jechaliśmy do mnie. Szybko się wykapałam, wyrobiłam i jechaliśmy do Karoliny. Wtedy jakos zaczął psuć mi się humor i strasznie mnie głowa od zatok bolała. Na początku jeszcze jakos w miarę było, a potem przestało mi się tam podobać. Źle czułam się w tym towarzystwie. Zawsze jest tak, że jak jesteśmy z każdym osobno to jest ok, a jak razem to patrzą, żeby tylko dopiec albo zaczynam  coś mówić i nagle wszyscy zaczynają gadać o czymś innym i wcale Cie nie słuchają. Irytuje mnie takie coś. W domu byłam dopiero po 24. Przyjechaliśmy z Konradem do mnie. Wszystko się układało, a nawet powiedziałabym, że było naprawdę wspaniale. Do czasu. coś mi odbiło i miałam jakieś foszki sama nie wiem o co. Okreciłam się od Niego tylko dlatego, bo byłam na siebie wściekła i chciałam ochłonąć, a on co? Spał sobie w najlepsze, a ja zaczęłam sobie wszystko przypominać i siedziałam na fotelu i ryczałam jak mało dziecko. Wtedy dopiero się zdenerwowałam na Niego, bo liczyłam na to,  że mnie przytuli. Dzisiaj jest niby ok, ale coś mnie w środku jeszcze gnębi. Wiem. Jestem dziwna...

A Wam jak miął wczorajszy dzień? Macie dzisiaj dobre humorki?
Dajcie mi troche pozytywnej energii :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz